„Dzisiaj w Betlejem wesoła nowina”. „Narodził się Jezus Chrystus,
nasz Pan i Zbawiciel”. Tak śpiewaliśmy pełną piersią przed niespełna
trzema tygodniami. Mam ufność w Panu, że TAMTEGO dnia narodziło się
także i MOJE dziecko, bowiem 24 grudnia 2019 roku zakończyłam
Duchową Adopcja Dziecka Poczętego Zagrożonego Zagładą.
Był taki czas w moim życiu, kiedy nic nie wiedziałam o Duchowej
Adopcji Dziecka Poczętego, ale też wiedziałam, że muszę coś zrobić,
że muszę się modlić za TE dzieci. Jednak modlitwa nie była w moim
planie dnia. Dziesiątek różańca codziennie był dla mnie sporym
wyzwaniem. Długo zwlekałam z tym „podjęciem się”.
Duchowa Adopcja - ratunek dla dzieci, matek i ojców - jest modlitwą
wstawienniczą polegającą na wzięciu w duchową opiekę na 9 miesięcy
nieznanego nam poczętego, a NIECHCIANEGO dziecka.
Nadszedł czas...
Preludium do podjęcia przeze mnie Duchowej Adopcji był początek roku
2004. Jeszcze świętowaliśmy narodziny Dzieciątka Jezus, a tu TAKA
wiadomość: kolejne dziecko w mojej rodzinie, urodzi się
niepełnosprawne. Rodzice, mimo podejrzeń lekarzy oraz ich sugestii
nawet przez chwilę nie rozważają aborcji. TA RODZINA JEST BOGIEM
SILNA. Nie wiem, co było dla mnie łatwiejsze: codzienna wytrwała
modlitwa w intencji Dziecka, czy dobrowolnie narzucony sobie post.
Jako, że z modlitwą, jak wyżej wspomniałam, nie było mi po drodze,
wybrałam post. Narzuciłam sobie „post z wysokiej półki”, bo
40-dniowy [naiwnie rozważałam, że przy okazji schudnę]. Dałam radę.
W tym czasie - trudnym dla rodziny - poznałam wartość modlitwy.
Przez lata na różny sposób modliłam się za
nienarodzone dzieci, ale nigdy nie była to Duchowa Adopcja.
W końcu stało się… Postanowiłam przekroczyć samą siebie i wziąć w
Duchową Adopcję nieznane mi dzieciątko
zagrożone aborcją…
25 marca 2019 roku. Uroczystość Zwiastowania Pańskiego. Dzień
Świętości Życia. Od TEGO dnia MOJE dziecko było
przy mnie codziennie, przez 9 miesięcy, nawet wtedy, gdy nie chciało
mi się modlić. Wyobrażałam sobie, jak rośnie, jak daje znać, że
JEST, przekręcając się z boku na bok. To Dziecko stało się dla mnie
linką, która trzymała mnie przy Panu w trudnych chwilach, która
dawała mi poczucie, że jestem komuś potrzebna, że ta moja
najmarniejsza modlitwa czyni COŚ WIELKIEGO - chroni ludzkie życie.
Ażeby nie rozpraszać się na modlitwie zapalałam lampkę oliwną. Matka
Jezusa była ze mną. Nigdy różańca nie odmawiamy sami – zawsze jest z
nami Maryja.
Nie jest łatwo być chrześcijaninem w dzisiejszych czasach. Nie
łudźmy się, że każde dobro, jakie jest czynione, wszystkim się
spodoba, ale też nie każde dobro czynione jest na pokaz. „Ty zaś,
gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl
się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi
w ukryciu, odda tobie” (Mt 6, 6).
Na koniec przypomnijmy, co o poczętym życiu mówił nasz umiłowany
Święty, Ojciec Święty Jan Paweł II: „Stosunek do daru życia jest
wykładnikiem i podstawowym sprawdzianem autentycznego stosunku
człowieka do Boga i do człowieka, czyli wykładnikiem i sprawdzianem
autentycznej religijności i moralności” (Częstochowa, 19 czerwca
1983 roku).
Jadwiga Kulik